Margaret wcale nie spodziewała się, że wracając do domu, zobaczy swojego męża Martina, który z przejęciem grzebie w ogrodzie razem ze swoją byłą żoną. Ich cicha rozmowa i brudne od ziemi ręce sugerowały, że ukrywają coś z przeszłości. Gdy Margaret stanęła z nimi twarzą w twarz, zrozumiała, że Martin nie jest aż tak nieskazitelny, jak myślała. Słyszała o mężczyznach zdradzających z koleżankami, przyjaciółkami, a nawet byłymi partnerkami — ale nigdy nie przypuszczała, że będzie musiała martwić się o to w przypadku Martina. Zawsze uważała go za idealnego mężczyznę. Poznali się dwa lata temu dzięki wspólnej znajomej, tuż po tym, jak zakończyła pięcioletni związek ze swoim byłym.
Byłam wtedy na samym dnie — zraniona, niepewna siebie, pełna wątpliwości. I właśnie wtedy w moim życiu pojawił się Martin, jak powiew świeżego powietrza. Od początku był czuły i uważny, zawsze słuchał, jak minął mój dzień, i nigdy nie wyglądał na znudzonego. A serce całkiem stopiło się we mnie wtedy, gdy przyszedł pod moje drzwi z domową zupą z kurczaka i moimi ulubionymi romantycznymi komediami na laptopie. „Każdemu potrzeba opieki, kiedy choruje” — powiedział z ciepłym uśmiechem. Pomyślałam: „Oto człowiek, na którego czekałam”.

Jedną rzeczą, którą kochałam w Martinie, była jego słodka przypadłość: zaczynał się jąkać, gdy się denerwował lub był pod presją — i uważałam to za urocze. Pamiętam, jak po miesiącu naszego związku zabrał mnie do eleganckiej włoskiej restauracji, aby świętować naszą „miesięcznicę”. Pełen entuzjazmu opowiadał o nowym oprogramowaniu księgowym, którego używa jego firma, kiedy nagle widelec mu się omsknął, ochlapując koszulę sosem pomidorowym. Zaczerwienił się i zająknął: „Tak mi przykro… ja nie chciałem… co za wstyd”. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Uspokoiłam go: „Nic się nie stało — czerwony ci pasuje”. Oboje się z tego śmialiśmy, a później przy deserze wyznał, że jąka się, kiedy się stresuje.
W miarę jak się do siebie zbliżaliśmy, Martin coraz więcej opowiadał o swojej przeszłości, także o byłej żonie, Janet. Mówił, że zawsze chciała więcej — więcej pieniędzy, więcej rzeczy, więcej statusu — i że ich małżeństwo rozpadło się przez jej niekończące się wymagania. Opowiadał o kartach kredytowych na limicie, kłótniach o drogie ubrania i jej wybuchach, gdy nie mogli pozwolić sobie na luksusowe wakacje. „Dlatego się rozstaliśmy” — powiedział któregoś wieczoru, gdy się przytulaliśmy. „Nie mogłem już za nią nadążyć. Czułem, jak tonę, a ona ciągle pchała mnie dalej w dół”. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógł tak traktować tak wspaniałego człowieka — i obiecałam sobie, że nigdy taka nie będę. Będę kochać Martina za to, kim jest, a nie za to, co może mi dać.
Po roku znajomości, gdy Martin oświadczył się, bez wahania powiedziałam „tak”. Nasz ślub był niewielki, ale piękny — i to był najszczęśliwszy dzień mojego życia. A potem przyszedł zeszły wtorek.

Właśnie wróciłam od mamy po weekendzie i cieszyłam się na to, że zaskoczę Martina jego ulubioną lazanią. Ale gdy podjechałam pod dom, zobaczyłam coś, co sprawiło, że nacisnęłam hamulec. Martin i jego była żona, Janet, przekopywali mój ogród. Siedziałam w samochodzie oszołomiona, próbując zrozumieć, dlaczego niszczą kwiaty, nad którymi tyle pracowałam.
Wysiadłam i podeszłam do nich, pytając z gniewem, co się dzieje. Martin wyglądał na przerażonego i jąkał się — a to zawsze znaczyło, że jest skrajnie zdenerwowany. Zdradzał Janet? Nadal byli razem? Dlaczego przekopywali ogród?
Janet wtrąciła się i powiedziała, że odkopują kapsułę czasu, którą zakopali tu dziesięć lat temu, kiedy mieszkali w tym domu. Martin potwierdził, zawstydzony, twierdząc, że pomyśleli, iż fajnie byłoby powrócić do dawnych wspomnień. Wściekłam się, że dla tego niszczą mój ogród.
Wpadłam do domu, próbując poukładać myśli. Martin i Janet weszli za mną, trzymając brudną kapsułę czasu. Martin próbował porozmawiać, ale byłam zbyt wzburzona. Powiedziałam im, żeby poszli i wspominali sobie co chcą, a sama wyszłam na zewnątrz.
Patrząc na zniszczony ogród, postanowiłam rozpalić ognisko. Gdy płomień już się rozkręcił, a słońce zachodziło, usłyszałam śmiech Martina i Janet z wnętrza domu. Zawołałam ich.
„Może wyniesiecie to wszystko tutaj? Wyjdzie z tego niezłe ognisko”.
Kilka minut później wyszli do mnie, a Martin położył kapsułę czasu na ziemi.
„To świetny pomysł” — powiedział z uśmiechem.
Kiwnęłam głową i zaczęłam wyciągać z pudełka stare zdjęcia i listy. Zanim Martin zdążył coś powiedzieć, wrzuciłam wszystko do ognia.
„Co ty robisz?” — zapytała Janet.

„Spalone mosty powinny pozostać spalone” — odpowiedziałam stanowczo.
„Czas skupić się na naszej przyszłości, nie na przeszłości”.
Patrzyłam, jak płomienie pochłaniają ich wspomnienia, i czułam, że nie tak wyobrażałam sobie nasze wspólne życie. Ale może właśnie stąd można zbudować coś nowego i prawdziwego. Zrozumiałam też, że Martin nie był tak idealny, jak go sobie malowałam — miał wady, jak każdy.
Janet powiedziała, że musi iść, i szybko odeszła. Martin ze łzami w oczach przeprosił.
„Bardzo mi przykro, Margaret. Nie wiedziałem, jak ci powiedzieć o kapsule czasu. Bałem się, że pomyślisz, że wciąż coś czuję do Janet, albo że będziesz zła o ogród. Myślałem, że jeśli wykopię to, gdy cię nie będzie, sprawa się zakończy. Ale teraz widzę, że to był wielki błąd. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?”

„Nie wiem, Martin” — odpowiedziałam szczerze, patrząc w ogień.
„Złamałeś moje zaufanie, a tego nie da się tak łatwo naprawić.”
„Musimy porozmawiać i wszystko poukładać” — dodałam.
„Ale nie dziś. Potrzebuję przestrzeni”.
„Oczywiście” — powiedział, kiwając głową. — „Prześpię się na kanapie”.
Kiedy wrócił do domu, ja zostałam przy ogniu, myśląc o tym, jak obsadzić ogród nowymi nasionami i świeżą ziemią. Może nasze relacje też mogłyby zacząć się od nowa. Tylko czas pokaże, w którą stronę pójdziemy. Ale jedno wiedziałam na pewno: mój obraz Martina zmienił się na zawsze.
A co wy byście zrobili na moim miejscu?
