Jennifer Lopez stoi teraz przed trudnym wyborem, kogo powinna uznać za swoje „to”, Emmę, która (lub który) nagle postanowiła stać się nie »nią«, a „nimi”…
Zorientowanie się w takim umiejscowieniu istoty (trudno wybrać odpowiednik „dziewczyny” czy »faceta«) jest naprawdę problematyczne, ale gwiazda-mama traktuje takie „zakręty” psychiki raz córki filozoficznie.
Na tle kobiecości Jennifer, jej dziecko (chyba najbardziej adekwatne imię dla Emmy), prezentuje się bardzo kontrastowo i wyzywająco. Nie może to nie irytować Lopez, która daleka jest od zachwytu nad … pragnieniem stania się istotą niepewną.