Miałam nadzieję, że po błędnej diagnozie narodziny córek będą prawdziwym cudem, ale stało się zupełnie inaczej…

Przez wiele lat lekarze twierdzili, że jestem bezpłodna, a tu nagle cud – test z dwoma kreskami. Byłam przekonana, że narodziny dwóch córek będą wyjątkowym momentem dla naszej rodziny, ale wszystko potoczyło się inaczej. Mój mąż nie odczuwał żadnej radości. Po prostu zniknął z naszego życia.

Miałam nadzieję, że po błędnej diagnozie narodziny córek będą prawdziwym cudem, ale stało się zupełnie inaczej...
Biorąc pod uwagę problemy zdrowotne, ciąża była trudna. Przez wiele miesięcy leżałam w szpitalu, aby dzieci urodziły się zdrowe. Kiedy po raz pierwszy wzięłam córki na ręce, zapomniałam o całym bólu i problemach.

Pamiętam ten dzień, kiedy mąż po raz pierwszy przyjechał do szpitala położniczego, w najdrobniejszych szczegółach. Na jego twarzy widać było całkowitą obojętność — brak emocji.

„Cześć. Czyż nie są cudowne?” – zapytałam.

Mąż podszedł bliżej i zapytał:

„O kim mówisz?”.

Miałam nadzieję, że po błędnej diagnozie narodziny córek będą prawdziwym cudem, ale stało się zupełnie inaczej...
Byłam całkowicie zdezorientowana i dodałam:

„O naszych córkach. To Sonya i Maria”.

„Wiesz przecież, że marzyłem o synu” – powiedział ze złością w głosie, a ja nie rozumiałam, jak można teraz mówić coś takiego.

„Igor, co za różnica? Najważniejsze, że nasze dzieci są zdrowe. Czy nie mam racji?”

„Nie, nie zgadzam się z tobą. To tylko twoje dzieci, a nie nasze. Nie tego oczekiwałem od ciąży.

Po tych słowach po prostu odwrócił się i wyszedł.

Miałam nadzieję, że po błędnej diagnozie narodziny córek będą prawdziwym cudem, ale stało się zupełnie inaczej...
Później mąż powiedział w swojej obronie, że go oszukałam i nie spełniłam jego oczekiwań. Widzicie, miałam urodzić mu syna.

W tym momencie po prostu przejrzałam na oczy. Było mi tak boleśnie i przykro, że nie potrafiłam znaleźć słów. Czułam się, jakby ziemia usunęła mi się spod nóg. Dziewczynki przytuliły się do mnie mocniej, jakby próbowały mnie pocieszyć.

Mąż nie dzwonił i nie przychodził. Ani po dniu, ani po tygodniu, ani po miesiącu. Od wspólnych znajomych dowiedziałam się, że wybiera się na wakacje za granicę. Teściowa jest po jego stronie – uważa, że syn podjął słuszną decyzję. Dzwoniła do mnie i oskarżała mnie, że moimi działaniami zniszczyłam naszą rodzinę.

Zrozumiałam, że nadszedł czas, aby zerwać kontakt z tymi ludźmi, ponieważ sprawiają mi ból. Wiedziałam, że mam dla kogo żyć i się trzymać, więc starałam się być silna i nie poddawać się.

Miałam nadzieję, że po błędnej diagnozie narodziny córek będą prawdziwym cudem, ale stało się zupełnie inaczej...
Wkrótce zatrudniłam adwokata, który zajmował się sprawą rozwodową. Zrobiłam wszystko, aby mój były nie miał żadnego związku z moimi córkami. On sam tego chciał. Bóg będzie mu sędzią.