Jest ciekawość, a jest też poziom ciekawości Diany. Ale kiedy znalazła test ciążowy w mojej łazience i wygłosiła szokujące oświadczenie, nie wiedziała, jak bardzo obróci się to przeciwko niej.

Byłam w połowie drogi po poranną kawę, kiedy to usłyszałam — ciche, ale wyraźne skrzypienie desek na piętrze. Zacisnęłam mocniej kubek.
Coś było nie tak. Moja teściowa, Diana, powinna była skorzystać z łazienki dla gości na parterze. Nie miała powodu, żeby być na górze.
Zmarszczyłam brwi, odstawiłam filiżankę i wbiegłam po schodach, pokonując dwa stopnie na raz. Przez kręgosłup przebiegł mnie dziwny dreszcz – mieszanka irytacji i niepokoju. Kiedy skręciłam za róg do sypialni, zamarłam.
Diana stała w mojej łazience, wpatrując się w blat. Nie, nie tylko patrzyła — była zahipnotyzowana. Żołądek mi się skurczył.
„Diana?” — mój głos był ostry, nie taki, jak chciałam. „To… nie jest łazienka dla gości”.
Powoli się odwróciła i przez ułamek sekundy dostrzegłam jej wyraz twarzy — coś pomiędzy winą a czymś innym. Zachwyt? Satysfakcja? Nie potrafiłam tego zrozumieć. Ale to, co naprawdę sprawiło, że poczułam dreszcz, to jej uśmiech.
Nie powiedziała ani słowa. Po prostu rzuciła mi to zrozumiałe spojrzenie, przeszła obok i wyszła, jakby nic się nie stało.
Zawahałam się, a potem weszłam do łazienki. Moje oczy podążyły za jej spojrzeniem – prosto do testu ciążowego leżącego na blacie.

Wynik pozytywny.
Zimne, ciągnące uczucie opadło mi na brzuch.
Ona wiedziała.
Wypuściłam powoli powietrze, mocno trzymając się krawędzi umywalki.
Co ona tu, do diabła, robi? I, co ważniejsze… dlaczego wygląda na tak cholernie zadowoloną?
Dwa tygodnie później byliśmy u Diany na rodzinnym grillu i gdybym wiedziała, co się wkrótce wydarzy, udawałabym ból brzucha i została w domu.
W ogrodzie było pełno ludzi – wujkowie przy grillu, dzieci pluskały się w basenie, ciotki rozmawiały w cieniu. Popijałam lemoniadę, próbując cieszyć się ciepłem słońca, pomimo nieprzyjemnego uczucia w brzuchu. Diana zachowywała się… dziwnie. Prawie zadowolona z siebie. Jakby miała sekret, którego nie mogła się doczekać, aby go ujawnić.
I kiedy wszyscy usiedli do stołu, wstała, stukając szklanką.
Rozmowy ucichły. Ludzie odwrócili się do niej, czekając, z podniesionymi szklankami.
„Za Haydena!” – ogłosiła. „Za Haydena! Niech twoja droga będzie długa i zdrowa, słodki maleńki!”
Przez tłum przetoczył się zdziwiony szept. Mój teść zmarszczył brwi. „Kim jest Hayden?”
Diana promieniała, patrząc na mnie, a jej oczy błyszczały triumfem. „Twoje dziecko, oczywiście! Ponieważ jako pierwsza dowiedziałam się o twojej ciąży, pomyślałam, że sprawiedliwe będzie, jeśli nadam imię mojemu pierwszemu wnukowi!”.
Cisza. Gęsta, dusząca cisza.
W gardle zaschło mi. Ledwo zauważyłam oszołomione twarze wokół. Ethan odwrócił się, zacisnął szczękę, a jego oczy były pełne czegoś pomiędzy szokiem a zdradą.
„Dlaczego mi nie powiedziałaś?” – jego głos był niski, ale w każdej sylabie słychać było ból.
Mrugnęłam, oszołomiona. „Bo nie jestem w ciąży”.
Cisza pogłębiła się. Potem nastąpiła fala zdziwionych rozmów.
Uśmiech Diany zbladł. „Nie ma sensu tego ukrywać, prawda? Widziałam test!”
Zesztywniałam. „Jaki test?”

„Ten w twojej łazience, oczywiście” – powiedziała, a jej głos pozostał słodki, ale teraz z nutką rozczarowania. „Był tam pozytywny test ciążowy! Nie oszukasz mnie”.
I wtedy dotarło do mnie.
O nie.
Wiedziałam dokładnie, czyj to był test.
Powoli się odwróciłam, a moje serce ścisnęło się, gdy spotkałam wzrok jedynej osoby, która czuła się niekomfortowo po tym toastu.
Siostra Ethana.
Jej twarz zbladła, a ręka lekko drżała, gdy trzymała kieliszek z winem. I tak cała sytuacja na grillu wybuchła chaosem.
Ale wśród wszystkich okrzyków i westchnień usłyszałam tylko jedno — siostra Etana szepnęła pod nosem:
„O mój Boże”.
Świat jakby zamarł. Śmiechy, brzęk sztućców, ciche rozmowy – wszystko zniknęło. Pozostała tylko waga słów Megan, wiszących w powietrzu, gotowych spaść.
Diana wyglądała, jakby właśnie została uderzona w twarz. Jej kieliszek drżał w dłoniach. „Co?” — wymamrotała.
Megan skrzyżowała ręce na piersi i wyprostowała plecy. „Słyszałaś mnie” — powiedziała spokojnym głosem. „To był mój test. Mamo, tato! Jestem w ciąży”.
Gwałtowna fala emocji przetoczyła się przez rodzinę. Czyjaś srebrna łyżeczka upadła z hukiem na talerz. Mój teść, Thomas, mrugał, a jego szczęka opadła.
Diana otworzyła i zamknęła usta jak ryba, ale słowa nie wychodziły jej z ust. Kiedy w końcu odzyskała głos, był on słaby i drżący. „Megan, kochanie, ty… ty chyba żartujesz”.
Megan wydała z siebie suchy śmiech. „O tak, bardzo zabawne”. Jej oczy błyszczały. „Nie powiedziałam ci, bo powiedziałaś – cytuję – że zabijesz mnie, jeśli zajdę w ciążę przed ukończeniem studiów”.

Wykrzykiwania, a potem jeszcze więcej szeptów. Diana zbladła. „Nie powiedziałam tego!”
„Tak, powiedziałaś, mamo”. Głos Megan był zimny, stanowczy. „I wiesz co? Ludzie, którzy naprawdę mnie wspierali, to mój brat i jego żona”. Wskazała na Ethana i mnie. „Nie potępiali mnie. Nie grozili mi. Dali mi odetchnąć”.
Diana rozglądała się w poszukiwaniu kogoś, kto ją wesprze, ale cała rodzina po prostu milczała – niektórzy byli oszołomieni, inni czuli się niezręcznie. Mój teść gładził skroń, powoli wydychając powietrze.
„Megan…” – głos Diany zadrżał. „Dlaczego… dlaczego po prostu nie przyszłaś do mnie?”
Megan wydała z siebie ostry śmiech, potrząsając głową. „Naprawdę chcesz, żebym na to odpowiedziała?”.
Diana przełknęła ślinę. Jej idealny obraz rodziny rozpadał się na jej oczach.
Megan westchnęła, opuszczając głowę. „Słuchaj, nie byłam gotowa, żeby komukolwiek o tym mówić, ale dzięki tobie jesteśmy tutaj”.
Jej spojrzenie było ostre jak brzytwa. „Byłaś tak obsesyjnie skupiona na ciąży, która nawet nie była prawdziwa, a teraz, kiedy masz prawdziwą, nie możesz tego znieść?”
Diana otworzyła usta, ale Megan nie skończyła.
„Nazwałaś moje dziecko, mamo. Wzniosłaś toast za Haydena, jakbyś go nosiła”. Megan potrząsnęła głową z niedowierzaniem. „Czy ty w ogóle słyszysz, co mówisz?”.
Usta Diany zadrżały. „Ja… ja po prostu…”.
„Nie”, przerwała jej Megan. „Zrobiłaś to dla siebie, jak zawsze”.
Cisza, która nastąpiła po tych słowach, mogłaby rozbić szkło.
Diana otworzyła usta, a potem znów je zamknęła. Próbowała znaleźć słowa, ale nic nie wychodziło. Wyglądała na całkowicie zagubioną.
Megan jednak dopiero zaczynała. Skrzyżowała ręce i pochyliła głowę, udając zainteresowanie. „A co z imieniem dziecka?”.

Diana szybko mrugała, wciąż oszołomiona.
„Tak” – kontynuowała Megan spokojnie, spoglądając na oszołomioną rodzinę i ponownie zwracając wzrok na swoją matkę. „Nazwę go albo na cześć mojego brata” – skinęła głową w stronę Ethana – „albo na cześć jedynej osoby, która naprawdę mnie wspiera”.
Następnie, ku mojej wielkiej radości, odwróciła się do mnie z szerokim uśmiechem. „A to oznacza, że Hayden odpada”.
Nie mogłam powstrzymać powolnego uśmiechu, który pojawił się na moich ustach, gdy powoli upiłam łyk napoju. Lemoniada była świeża, orzeźwiająca i smakowała dokładnie jak zemsta.
Wyraz twarzy Diany zmienił się – pojawiło się przerażenie, upokorzenie, bezsilność. Tym razem nie kontrolowała sytuacji.
Thomas westchnął głęboko, pocierając twarz. „Cholera” — mruknął pod nosem.
Diana, desperacko próbując odzyskać choć odrobinę godności, w końcu wykrzyknęła: „To po prostu absurdalne! Nazwać dziecko z zemsty?”.
Megan uniosła brew. „Och, masz na myśli to, jak próbowałaś nazwać moje dziecko, nawet nie wiedząc, czy ono istnieje?”.
Diana próbowała się wytłumaczyć, ale nie mogła znaleźć słów.
Megan, zadowolona, chwyciła swój talerz i skierowała się w stronę stołu z przekąskami. „Teraz, jeśli pozwolicie, chciałabym w końcu delektować się grillem, zanim mama doprowadzi do samozniszczenia”.
Ethan przycisnął dłoń do ust, ale widziałam, jak jego ramiona drżą od powstrzymywanego śmiechu.
Diana spojrzała na mnie, a jej oczy były pełne błagania, jakbym miała jej pomóc. Po prostu podniosłam szklankę i wzięłam kolejny powolny łyk.
Może następnym razem nauczy się, że wtrącanie się w nie swoje sprawy może się źle skończyć.
Diana zaczerwieniła się, zaciskając pięści po bokach.

Następnie, przez zaciśnięte zęby, wypuściła powietrze: „Muszę jeszcze coś wypić”.
Po tej katastrofalnej imprezie grillowej konsekwencje były ogromne. Diana, upokorzona do granic możliwości, prawie nie odzywała się do końca wieczoru. Siedziała w kącie, popijając wino z napiętą twarzą. Reszta rodziny starała się swobodnie udawać, że nie była świadkiem najbardziej dramatycznego ogłoszenia ciąży w historii.
Megan natomiast wyglądała na bardziej zrelaksowaną, jakby w końcu spadł z niej nieznośny ciężar. Ethan i ja pozostawaliśmy przy niej przez resztę wieczoru, chroniąc ją przed długimi spojrzeniami Diany.
W kolejnych tygodniach Diana próbowała coś naprawić, ale było już za późno – rodzina znała prawdę. Niektórzy krewni stanęli po jej stronie, narzekając na „szacunek dla rodziców”, ale większość dostrzegła jej manipulacje.
Megan kontynuowała ciążę na własnych warunkach, ustalając jasne granice z matką. A co ze mną? Powiedzmy, że Diana nie szpieguje już w moim domu. Jedna nieoczekiwana afera związana z ciążą wystarczyła, aby nauczyła ją tej lekcji.