Mój ojczym zawsze robił wielką sprawę z nazywania siebie „głową rodziny”, ale kiedy jego „specjalny prezent” na urodziny mojej mamy okazał się paczką papieru toaletowego, wiedziałem, że nadszedł czas, aby się odwdzięczyć. I powiedzmy, że ten prezent wkrótce mu się przydał.
Mój ojczym, Oleg, uwielbiał przypominać nam wszystkim, że to on był żywicielem rodziny przez całe nasze dzieciństwo. Za każdym razem, gdy siadał do kolacji, zaczynał od swojego zwykłego zdania:
— Wszyscy macie szczęście, że mam dach nad głową” — mówił i chichotał. Często powtarzał to, leżąc w swoim starym fotelu. To było jego ulubione zajęcie.
Moja mama, Elena, zawsze przytakiwała w odpowiedzi. Była kobietą, która za wszelką cenę unikała konfliktów. Nie dorastała w latach pięćdziesiątych, ale jej wychowanie bardzo różniło się od naszego. Milczenie było dla niej niemal formą sztuki.
Jako jej dzieci, my — moje rodzeństwo, Anya, Lisa i Anton — widzieliśmy, że chciała coś powiedzieć, ale milczała. Jednocześnie z pewnością nie uważaliśmy Olega za „króla zamku” lub „prawdziwego mężczyznę”, jak sam siebie nazywał.
Tak, płacił wszystkie rachunki, gdy dorastaliśmy, i byliśmy mu za to wdzięczni. Ale to nie dawało mu prawa do traktowania naszej mamy jak służącej i myślenia, że jest ponad nami.
Przez lata próbowaliśmy nakłonić mamę, by od niego odeszła, ale bezskutecznie.
W końcu wszyscy wyprowadziliśmy się, gdy osiągnęliśmy dorosłość, ale moje siostry i ja nadal często odwiedzaliśmy mamę. Anton mieszkał na drugim końcu kraju, ale dzwonił co kilka dni.
A jednak martwiliśmy się o nią.
Czułam, że nasze wizyty nie wystarczają, by naprawdę zrozumieć, co dzieje się w domu. Często siedziałam sama w mieszkaniu i zastanawiałam się, czy mama kiedykolwiek będzie w stanie odejść od tego mężczyzny i co musiałoby się wydarzyć, aby w końcu wyrwała się ze swoich łańcuchów.
I tak, ten rok był punktem zwrotnym. Tym razem Oleg posunął się za daleko. Na kilka dni przed urodzinami mamy nie przestawał przechwalać się swoim „specjalnym prezentem”.
— Ten prezent ją rozwali” — powiedział przy kolacji, uśmiechając się z zadowoleniem.
Chciałam wierzyć, że tym razem postanowił okazać mamie szacunek. Ale w głębi serca wiedziałem, że Oleg to nadal Oleg, a tacy ludzie się nie zmieniają.
Nadeszły urodziny mamy i oczywiście przyszłyśmy z siostrami i usiadłyśmy w salonie. Oleg dosłownie promieniał, a mama patrzyła na niego z nadzieją w oczach.
Kiedy otworzyła nasze prezenty, Oleg wręczył jej ogromne, pięknie zapakowane pudełko. Uśmiechnął się, a twarz mamy rozjaśniła się radością, gdy ostrożnie rozwiązywała wstążkę.
— Oleg, nie powinieneś był… — powiedziała cicho.
— Tak, zrobiłem to. No dalej, otwórz to — nalegał, pochylając się do przodu na krześle.
Powoli rozpakowała paczkę, delektując się chwilą… dopóki nie zobaczyła, że w środku jest papier toaletowy. Paczka 12 rolek. Czterowarstwowy. Rozmiar rodzinny.
Mama zamrugała zdezorientowana.
— Jest taka miękka. Jak ty! — oświadczył Oleg, klepiąc się w kolano i śmiejąc się głośno. — I spójrz, cztery warstwy, jak czwórka twoich dzieci. Jest idealna, prawda?
Mama zaśmiała się niezręcznie, ale zauważyłam, że jej oczy zwilgotniały. Moje siostry i ja spojrzałyśmy na siebie. To nie był tylko zły prezent — to było okrutne.
Nie mogłyśmy tego dłużej znieść. Musiałyśmy coś zrobić.
***
Dwa dni później nasz plan zaczął się materializować. Oleg uwielbiał dwie rzeczy: bycie „u władzy” i darmowe jedzenie. Zaprosiliśmy go więc na „rodzinny obiad” do chińskiej restauracji, którą zawsze zachwycał się.
Pomysł podsunęła Anya, moja młodsza siostra.
— Zrobimy to w jego ulubionym miejscu. Nie będzie niczego podejrzewał — powiedziała, uśmiechając się.
Lisa, najstarsza z nas i najbardziej praktyczna, uniosła brew.
— I co się wtedy stanie?
— Nie martw się, wszystko załatwimy — odpowiedziała Anya z tajemniczym uśmiechem.
Wybrałyśmy datę i upewniłyśmy się, że Oleg w żadnym wypadku nie przegapi tej kolacji.
— Kolacja jest na nasz koszt — powiedziała Anya słodkim głosem.
Oleg wypiął pierś.
— W końcu ktoś zdecydował się za mnie zapłacić. Cieszę się, że twoje dorosłe życie otworzyło ci oczy na to, jakie masz szczęście, że mnie masz!
Przewróciliśmy oczami do siebie.
Tego wieczoru restauracja była pełna. Błyszczące czerwone lampiony wisiały nad sufitem, tworząc przytulne oświetlenie.
Jedzenie na sąsiednich stolikach wyglądało apetycznie i zauważyłem, jak głodny był Oleg, gdy usiedliśmy przy naszym stoliku.
— Kiedy przyjdą twoja mama i Lisa? — zapytał, marszcząc nos w kierunku drzwi wejściowych.
— Nie martw się. Wkrótce tu będą. W międzyczasie możemy coś zamówić — zasugerowałem, kiwając głową do Anyi.
Zgodziła się i zaczęła wymieniać dania, które planowaliśmy zamówić: wołowinę po syczuańsku, kurczaka w sosie gunbao i najostrzejsze mapo tofu w menu.
Oleg złożył swoje zwykłe zamówienie, ale wiedzieliśmy, że nasz plan zadziała.
Każde danie wyglądało jak arcydzieło — bogate czerwone i brązowe odcienie, świeże zioła i wystarczająca ilość papryczek chili, aby doprowadzić dorosłego mężczyznę do łez.
Oczy Anyi rozbłysły, gdy kelner skończył układać dania na stole.
— Oleg, możesz jeść pikantne jedzenie, prawda? — zapytała, udając zmartwioną.
Oleg zawahał się przez chwilę, ale szybko skinął głową:
— Oczywiście, że mogę. Mogę jeść wszystko. Nic nie jest zbyt ostre dla prawdziwego mężczyzny.
Zrozumiałem:
— Tylko uważaj, te dania są bardzo pikantne.
Moje słowa go zabolały.
— Nie gadaj głupot, Katia — powiedział z grymasem i wziął pałeczki, by od razu spróbować kawałka wołowiny.
Na początku wydał przesadny jęk przyjemności, aby „pokazać swoją męskość”, ale wkrótce jego twarz była tak czerwona, jak latarnie uliczne nad nami. Pot wystąpił mu na czoło i zaczął ciężko oddychać przez nos.
— Wszystko w porządku? — Anya zapytała z udawanym podekscytowaniem.
— Oczywiście — odpowiedział z pełnymi ustami. — Jest pyszne.
Byłem pewien, że Oleg nie będzie chciał dolewki po wypiciu całej szklanki coli, ale Anya i ja zaczęliśmy jeść z przyjemnością.
— Cóż, nie tak ostro — skomentowała Anya, patrząc na niego z uśmiechem. To była pułapka.
Przytaknęłam i odłożyłam kolejną porcję.
Oleg, nie chcąc się poddać, znów zaczął jeść. Oddychał już ciężko, ale na pytanie, czy wszystko w porządku, odpowiedział tylko:
— Dobrze oczyszcza zatoki, dziewczyny.
W międzyczasie jego palce znów uniosły się, by zawołać kelnera i poprosić o kolejną colę.
Anya pochyliła się w moją stronę i szepnęła:
— Poczuje to później.
— Poczuje — odparłam, uśmiechając się chytrze.
***
Podczas gdy Oleg pokazywał swoją „męskość”, jedząc pikantne jedzenie, mama i Lisa były w domu z wynajętą ciężarówką i przeprowadzkami, pakując rzeczy mamy.
Szybko spakowali jej ubrania, pamiątki, ulubiony fotel, a nawet toster. Nalegałem, aby zabrali to, co mama dawała Olegowi przez lata, oszczędzając pieniądze: jego ulubione krzesło i narzędzia.
Ale najważniejszym punktem planu była sugestia Anyi, aby usunąć z domu wszystkie rolki papieru toaletowego.
***
Oleg wciąż się rumienił, kiedy wyszliśmy z restauracji, narzekając na to, że mama i Lisa nigdy się nie pojawiły. Zasugerowałem, żebyśmy zatrzymali się w domu i sprawdzili, czy wszystko jest w porządku.
Kiedy przyjechaliśmy, wszystko było już gotowe. Ciężarówka odjechała, a mama i Lisa ukrywały się w garażu.
Oleg wszedł do domu, a ja i Anya poszliśmy za nim. Zdążył zrobić tylko kilka kroków do salonu, gdy nagle się zatrzymał.
— Gdzie jest moje krzesło? — krzyknął, zauważając pusty fotel.
— Nie ma go — odpowiedziała niedbale Anya, przechylając głowę. — Mama wzięła swoje.
Oleg odwrócił się do nas, jego twarz znów była zarumieniona, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, jego żołądek głośno burczał. Pochylił się, trzymając się za żołądek.
— Och, to pikantne jedzenie wydaje się… — zaczął, rozglądając się w panice.
— Czy coś jest nie tak, Oleg? Mam nadzieję, że to nie przez jedzenie — powiedziałam, przewracając niewinnie oczami.
Spojrzał na mnie gniewnie, po czym popędził korytarzem. Kilka sekund później usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi do łazienki.
Mama i Lisa wyszły ze swoich kryjówek w samą porę, by usłyszeć, jak Oleg krzyczy z łazienki:
— Gdzie jest cały papier toaletowy!
Nie mogłem już tego znieść i roześmiałem się.
— Zabraliśmy go razem z krzesłem! — krzyknąłem, śmiejąc się. — Przecież to też należy do mamy!
— CO!!! — Odparł.
Wciąż zdawał się nie rozumieć, więc mama przysunęła się bliżej drzwi łazienki.
— ZOSTAWIAM CIĘ, OLEG! I zabieram to, co moje — powiedziała głośno. — Łącznie z moją godnością.
Oleg jęknął głośno zza drzwi.
— Nie możesz tak po prostu odejść! — krzyknął.
— SPÓJRZ NA MNIE! — odpowiedziała mama. — Wprawdzie teraz nie możesz tego zrobić, ale ciesz się nocą w łazience!
Moje siostry i ja spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Oleg znów jęknął i rozległy się inne nieprzyjemne odgłosy, co było sygnałem do wyjścia.
— Chodźmy, mamo — powiedziałam.
Przytaknęła i wyszła z nami, dziękując nam za pomoc.
***
Następnego dnia Oleg próbował się do niej dodzwonić. Zostawiał wiadomości głosowe z fałszywymi przeprosinami i żałosnymi wymówkami.
— Lena, daj spokój, bądź rozsądna! Nie możesz tak po prostu uciec! — błagał.
Ale mama nie odpowiedziała ani nie oddzwoniła.
Zamiast tego mieliśmy lepszy pomysł.
Na urodziny wysłaliśmy Olegowi mały prezent. Paczkę papieru toaletowego, zapakowaną tak ładnie, jak ta, którą dał mamie.
W środku była karteczka:
„Dla prawdziwego mężczyzny”.
Mama tymczasowo zamieszkała z Lisą, podczas gdy my pomagaliśmy jej stanąć na nogi. Anton był zachwycony naszym planem i żałował, że nie był przy niej.
Z tego, co się dowiedziałem, Oleg nadal wszystkim narzeka. A mama w końcu żyje swoim życiem bez jego kontroli i jesteśmy z niej niesamowicie dumni.