Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.

To, co wydarzyło się po tym, jak Kristen ukradła mojego psa Charliego, nie było tylko dramatem sąsiedzkim. To była sprawiedliwość z domieszką kreatywnej zemsty, o której całe nasze miasto mówiło od miesięcy. Niektórzy mogą nazwać to małostkowym. Ja nazywam to koniecznością.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.
Mieszkam w Oakwood Hills od prawie dwudziestu lat. To typowe małe amerykańskie miasteczko, w którym wszyscy znają twoje sprawy przed tobą. Tutaj plotki rozprzestrzeniają się szybciej niż pożar, a przyzwoity sąsiad jest wart więcej niż czysta historia kredytowa.

„Dzień dobry, Sarah!” — zawołał mój starszy sąsiad Frank z naprzeciwka, gdy wyszłam na werandę z poranną kawą. „Charlie zachowuje się dzisiaj jak należy?”

Uśmiechnęłam się i wskazałam na mojego golden retrievera leżącego obok mnie. «Jak zawsze. Najlepszy współlokator, jakiego kiedykolwiek miałam».

Charlie był moim wybawieniem przez ostatnie trzy lata od rozwodu z Tomem. Kiedy twój 27-letni mąż decyduje, że zakochał się w swojej higienistce, pies staje się czymś więcej niż tylko zwierzęciem domowym. Charlie stał się moim terapeutą, powiernikiem i powodem, dla którego wstawałam rano z łóżka.

„Mamo, mówisz o psie więcej niż o mnie” — żartuje mój syn Jason podczas naszych cotygodniowych rozmów.

Po studiach przeprowadził się do Seattle i choć strasznie za nim tęsknię, rozumiem go. W naszym sennym miasteczku nie dzieje się zbyt wiele dla 26-latka z wielkimi marzeniami.

„To dlatego, że Charlie nie zapomina zadzwonić do mamy w swoje urodziny” — drażniłam się ostatnio.

Moje życie było proste, ale szczęśliwe. Dopóki Kristen nie wprowadziła się do domu obok zeszłej wiosny.

Kristen ma 38 lat, wkrótce skończy 21 i ma twarz tak wypchaną botoksem, że ledwo się porusza, gdy mówi. Wygląda jak chodzący filtr Instagrama z osobowością tak autentyczną jak zdjęcie stockowe. Ale co jest najgorsze w Kristen? Jej magiczne przekonanie, że jeśli coś jej się podoba (torebka, fryzura, mężczyzna lub, oczywiście, mój pies), to automatycznie należy do niej.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.
„Jest po prostu wspaniały”, zachwycała się za każdym razem, gdy widziała Charliego sięgającego przez płot z długimi wypielęgnowanymi paznokciami. «Zawsze chciałam mieć złotego.

Szczerze mówiąc, powinnam była to przewidzieć.

Pewnego wtorkowego poranka wypuściłam Charliego na moje ogrodzone podwórko, aby załatwił swoje sprawy, podczas gdy ja pakowałam lunch do pracy.

Dziesięć minut później już go nie było. Zniknął.

„Charlie?” zawołałam, wychodząc na werandę.

Nic.

Serce spadło mi do żołądka i rozejrzałam się po podwórku. Brama wciąż była zamknięta. Ogrodzenie było nienaruszone. Wyglądało to tak, jakby zniknęło.

Zadzwoniłam do pracy i spędziłam cały dzień badając okolicę, pukając do drzwi, a mój głos stawał się coraz bardziej ochrypły z każdym pytaniem „Czy widziałaś mojego psa?”.

„Nie martw się, Sarah” — powiedziała moja przyjaciółka Diane, pomagając mi rozwieszać ulotki w całym mieście. «Ma mikroczip, prawda? Ktoś go znajdzie».

Pisałem na lokalnych grupach na Facebooku, dzwoniłem do schronisk, przejechałem każdą ulicę w promieniu pięciu mil.

Nic.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.

To były trzy nieprzespane noce. Ledwo jadłam. Mój syn zaproponował, że pojedzie na weekend pomóc w poszukiwaniach.

W czwartek po południu minąłem ganek Kristen w drodze powrotnej z innego schroniska.

Był tam. Charlie.

W swojej nowej niebieskiej obroży. Siedział obok niej. Machał ogonem, jakby go nie porwała.

Krew zamarzła mi w żyłach.

«To Charlie — powiedziałem, zatrzymując się na skraju jej podjazdu.

Kristen podniosła wzrok znad telefonu i uśmiechnęła się swoim sztucznym uśmiechem.

«Cześć, Sarah. To jest Brandon. Mój nowy ratownik.

«Nie, to jest Charlie. Mój pies. Zniknął z mojego podwórka trzy dni temu — powiedziałam. „Wiem, że to on”.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.
Roześmiała się. «Musisz się mylić. Mój nowy chłopak lubi goldenki, a ja mam golden retrievera od lat».

W tym momencie Charlie wzdrygnął się na dźwięk mojego głosu. Jego ogon uderzył o deski ganku.

«Rozpoznał mnie — zauważyłam, robiąc krok do przodu.

Ręka Kristen mocno chwyciła jego nową obrożę. «Wiele goldenów jest przyjaznych. To jeszcze nic nie znaczy.

Drżącymi palcami wyciągnęłam telefon. «Mam zdjęcia. Setki.»

Spojrzała znudzona na ekran. „Wiele goldenów tak wygląda”.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.

«Ma charakterystyczne znamię za uchem. Wygląda jak serce. Mój głos stał się głośniejszy. «Sprawdź za jego prawym uchem.

«Przypadek. Sarah, wiem, że tęsknisz za swoim psem, ale to jest Brandon. Dostałem go od… przyjaciela przyjaciela na północy stanu».

Wtedy wszystko wyszło na jaw. Ukradła mojego psa, aby jej nowy chłopak mógł zobaczyć, jaką jest dobrą „miłośniczką psów”. Mój Charlie był tylko rekwizytem w jej grze randkowej.

Widziałem, jak sąsiedzi zaglądają przez okna, zastanawiając się, o co tyle hałasu. W małym miasteczku, takim jak nasze, w porze lunchu byłaby to już plotka z pierwszych stron gazet.

Wziąłem głęboki oddech, skinąłem głową i wyszedłem.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.
Nie kłóciłem się dalej. Nie krzyczałem. Nie zrobiłem sceny.

Zamiast tego obmyśliłam plan.

Tej nocy zadzwoniłam do Jasona i wszystko wyjaśniłam.

„Mamo, zadzwoń na policję!” — wykrzyknął.

«I co powiesz? Że mój sąsiad ma psa, który wygląda jak mój? Bez dowodu to będzie moje słowo przeciwko jej».

„Więc po prostu się poddajesz?” W jego głosie słychać było rozczarowanie.

«O nie, kochanie. Dopiero zaczynam.»

Następnego ranka poszedłem do Office Depot i wydrukowałem ulotki. Dziesiątki z nich. Z wiadomością napisaną dużymi, pogrubionymi literami.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.

«ZAGINIONY PIES: CHARLIE.

«Rozmyte serce. «Ciepły nos. Skradziony przez kobietę bez duszy».

Następnie mniejszą czcionką: «Ostatnio widziano go na werandzie domu Kristen Reynolds przy 42 Maple Street. Jeśli widziałeś Charliego, zeskanuj poniższy kod QR».

Tak, dodałem kod QR.

Poprzedniej nocy mój syn pomógł mi stworzyć prostą stronę internetową. Zawierała ona zdjęcia Charliego na przestrzeni lat, w tym z dnia, w którym został adoptowany, jego kostium hot doga na Halloween i film, na którym śpi na moich kolanach.

Na stronie internetowej znajdował się również jego certyfikat adopcyjny z moim imieniem i filmem, na którym wykonuje sztuczki na moje polecenia głosowe.

A co najlepsze, nagranie z kamery mojego sąsiada z naprzeciwka. Widać na nim Kristen otwierającą moją bramę, wołającą Charliego i prowadzącą go za obrożę.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.
Dzięki Bogu za Franka i jego obsesję na punkcie bezpieczeństwa w domu.

Do południa rozwiesiłem ulotki na wszystkich słupach telefonicznych, tablicach ogłoszeń i przednich szybach samochodów w promieniu mili.

Wieczorem poszedłem jeszcze dalej.

Zamówiłem dwadzieścia balonów z helem z nadrukowaną twarzą Charliego w sklepie dwa miasta dalej. Pośpieszna robota, zapłacona gotówką.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.

Na każdym balonie widniał napis: «Nie jestem Brandonem. Jestem porwanym psem».

Około północy przywiązałem je do jej skrzynki pocztowej, samochodu, poręczy werandy. Przed świtem jej dom wyglądał jak fantazyjna impreza o tematyce psiej.

Sąsiedzki czat grupowy eksplodował jeszcze przed śniadaniem.

„Czy to dom Kristen z tymi wszystkimi balonami?” napisała Diana, załączając zdjęcie.

Ktoś udostępnił link do strony. «OMG! Wszyscy musicie to zobaczyć».

Inny sąsiad dodał: „Czy ona nie ukradła wiszących roślin Emmy zeszłej wiosny?”.

Nawet prezes PTO Helen skomentowała: „To odważne, że nazwała czyjegoś psa imieniem swojego byłego chłopaka”.

Obserwowałam z okna mojej kuchni, jak Kristen wyszła na zewnątrz około 9 rano, jej twarz zbladła na widok balonów. Jej telefon też musiał się rozładować.

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.

W południe usłyszałem skrzypienie otwieranej tylnej bramy. Patrzyłem przez okno, jak Kristen cicho wyprowadza Charliego na moje podwórko, odpina jego niebieską obrożę i odchodzi bez słowa. Żadnej notatki. Żadnego kontaktu wzrokowego. Tylko wstyd i cisza.

Gdy tylko odeszła, wybiegłem na zewnątrz. Charlie przebiegł przez podwórko, podskakując, by polizać mnie po twarzy, a ja upadłam na kolana i zaszlochałam.

«Jesteś w domu, kochanie. Wreszcie jesteś w domu» — szepnęłam w jego futro.

Kristen wciąż mieszka obok. Czasami mijamy się przy skrzynce pocztowej lub w sklepie spożywczym. Ale teraz ludzie szepczą, gdy przechodzi obok. Nikt nie prosi jej o opiekę nad psem. Ani o pilnowanie roślin. Ani nie powierza jej niczego innego.

Po tym wszystkim dodałem ostatnią aktualizację do strony przed jej zamknięciem. Załadowałem zdjęcie Charliego z prostą, ale mocną wiadomością: «Charlie jest w domu. Kristen nie jest mile widziana».

Sąsiad zabrał mojego psa, okłamał mnie i myślał, że nic z tym nie zrobię.
Przez to wszystko nauczyłem się czegoś ważnego.

Niektórzy uważają, że uprzejmość to słabość. Myślą, że jeśli jesteś uprzejmy, starszy lub mieszkasz sam, nie możesz się bronić. Ale mam w sobie ogień, który macierzyństwo rozpaliło dziesiątki lat temu i nadal płonie jasno, gdy ktoś zagraża temu, co kocham.

Nie lekceważ kobiety, która ma czas do stracenia, miłość w sercu i sprawiedliwy gniew w duszy. Nie tylko się mścimy. Jesteśmy kreatywne.