Tytułowany mężczyzna wylał na mnie kawę i upokorzył mnie w kawiarni — nie miał pojęcia, że następnego dnia drogo za to zapłaci.

Było to zwyczajne popołudnie w kawiarni niedaleko mojego biura. Razem z koleżanką delektowałyśmy się lunchem przy barze, kiedy obok nas przebiegł mężczyzna, przewracając moją kawę. Gorący płyn rozlał się na moją sukienkę, pozostawiając dużą plamę.

Wypadki się zdarzają, pomyślałam. Nie byłam nawet zła — po prostu trochę zirytowana zepsutym strojem. Spodziewałam się szybkich przeprosin, a może nawet propozycji pomocy. Ale zamiast tego mężczyzna odwrócił się do mnie z ponurą miną i powiedział: „Powinnaś uważać, gdzie siadasz. To całkowicie twoja wina”.

Tytułowany mężczyzna wylał na mnie kawę i upokorzył mnie w kawiarni — nie miał pojęcia, że następnego dnia drogo za to zapłaci.

Zaskoczona mrugnęłam. „Przepraszam?”.

„Słyszałaś mnie” – kontynuował, a w jego głosie dało się wyczuć pogardę. „Kobiety takie jak ty zawsze robią sceny z byle powodu. Może gdybyś nie była taka zarozumiała, to by się nie stało”.

W kawiarni zapadła cisza, wszystkie spojrzenia skierowały się na nas. Moja przyjaciółka wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć, ale położyłam dłoń na jej ramieniu, dając jej do zrozumienia, żeby zachowała spokój. Pomimo jego upokarzających słów postanowiłam nie kłócić się. Po prostu wzięłam torebkę, wytarłam wszystko, co mogłam, i wyszłam z kawiarni, z policzkami płonącymi ze wstydu i gniewu.

Nie wiedział, że to nie był koniec naszej znajomości.

Następnego dnia przyszłam do pracy wcześnie rano, gotowa na spotkanie zespołu. Pracuję jako kierownik projektów w średniej wielkości firmie i mieliśmy zaplanowaną rozmowę kwalifikacyjną z nowym konsultantem dotyczącą jednego z najważniejszych projektów. Kiedy wszedłem do sali konferencyjnej, kogo zobaczyłem siedzącego przy stole i czekającego na rozpoczęcie rozmowy? Nikogo innego, jak tego samego mężczyznę z kawiarni.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy mnie rozpoznał. Trzeba mu przyznać, że starał się zachować spokój, ale zbladł, gdy podeszłam prosto do głowy stołu.

Tytułowany mężczyzna wylał na mnie kawę i upokorzył mnie w kawiarni — nie miał pojęcia, że następnego dnia drogo za to zapłaci.

„Dzień dobry wszystkim” – powiedziałam profesjonalnym, ale stanowczym tonem. „Zacznijmy rozmowę kwalifikacyjną”.

Zaczął się wiercić na krześle, kiedy przedstawiłem się jako kierownik projektu, do którego miał nadzieję dołączyć. Pozostali członkowie komisji nie wiedzieli, co wydarzyło się poprzedniego dnia, ale widziałem, że z każdym moim pytaniem czuł się coraz bardziej nieswojo.

 

Przez cały czas trwania rozmowy kwalifikacyjnej pozostawałem uczciwy i obiektywny, ale nie omieszkałem naciskać na jego zdolność do szanowania pracy w zróżnicowanym zespole. Pod koniec rozmowy kwalifikacyjnej był wyraźnie spocony.

Po rozmowie wyszedłem z pokoju i spotkałem go na korytarzu. Zaczął się jąkać: „Proszę posłuchać, co do wczorajszego…”.

Podniosłem rękę, aby go powstrzymać. „Nie ma potrzeby wyjaśniać. Twoje zachowanie mówi samo za siebie. W tej firmie oczekujemy wysokiego poziomu profesjonalizmu i szacunku i nie sądzę, aby ta rola była dla Ciebie odpowiednia”.

Tytułowany mężczyzna wylał na mnie kawę i upokorzył mnie w kawiarni — nie miał pojęcia, że następnego dnia drogo za to zapłaci.

Otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale nie czekałem, aż coś powie. Wyszedłem z podniesioną głową.

W następnym tygodniu zespół zatrudnił innego konsultanta — wykwalifikowanego, pełnego szacunku i gotowego do współpracy. Jeśli chodzi o „uprawnionego” pracownika kawiarni, mogę tylko mieć nadzieję, że otrzymał cenną lekcję, jak traktować ludzi z życzliwością i szacunkiem.

Czasami karma nie potrzebuje dużo czasu, aby wykonać swoją pracę, i tym razem widziałem to na własne oczy.