W październiku 1983 roku życie Tami Oldham Ashcraft i jej narzeczonego Richarda Sharpa nie mogło wyglądać bardziej obiecująco.
Dwoje doświadczonych żeglarzy miało właśnie wyruszyć w przygodę życia — dostarczyć luksusowy 44-stopowy jacht z Tahiti do San Diego.
Jednak zaledwie kilka tygodni po rozpoczęciu podróży wydarzyło się coś nie do pomyślenia.
Coś się zmieniło
Miało to być spełnienie marzeń — 4000-milowa podróż z Tahiti do San Diego na pokładzie pięknego jachtu o nazwie Hazana. Właściciele jachtu zaoferowali parze 10 000 dolarów i dwa bilety lotnicze pierwszej klasy za wykonanie przewidzianej 31-dniowej podróży i sprzedaż łodzi po dotarciu do nadmorskiego miasta w Kalifornii.
Na początku wszystko wydawało się przebiegać bez problemów.
Посмотреть эту публикацию в Instagram
Następnie, gdy para płynęła po wodach, które powinny być spokojne, coś się zmieniło. Huragan Raymond – potwór czwartej kategorii – bez ostrzeżenia zmienił kierunek.
„Pływałam już wcześniej podczas sztormów i burz, ale nigdy podczas huraganu” – powiedziała później Tami magazynowi Stylist. „Przez trzy dni próbowaliśmy przed nim uciec, ale łódź mogła płynąć tylko z prędkością 15 mil na godzinę. Byłam przerażona”.
Ona i Richard zabarykadowali jacht, założyli płaszcze przeciwdeszczowe i przygotowali się na przetrwanie burzy. Jednak nic nie mogło ich przygotować na to, co nastąpiło później – wiatr o prędkości 140 mil na godzinę i 50-stopowe fale uderzające w małą łódź jak kule wyburzeniowe.
Sharp nalegał, aby 23-letnia Tami pozostała pod pokładem. Zapinał pasy bezpieczeństwa i krzyczał, że poradzi sobie z burzą.
Chwilę później Tami usłyszała jego ostatnie słowa:
„O mój Boże!”.
Łódź wywróciła się. Uderzenie rzuciło ją na ścianę kabiny — i świat stał się czarny. Kiedy ponownie otworzyła oczy, Tami była otoczona zniszczeniem.
44-stopowy jacht był w połowie zanurzony, wokół niej unosiły się szczątki, a woda morska obmywała jej ciało. Richard zniknął.
Była nieprzytomna przez 27 godzin. Kiedy w końcu się obudziła, burza minęła, ale jej koszmar dopiero się zaczął.
Hazana była zniszczona. Maszty zniknęły, żagle były podarte, a radio i system nawigacyjny nie działały. Kabina wypełniała się wodą morską.
A uprząż bezpieczeństwa Richarda — ta, która powinna była go utrzymać na łodzi — zwisała bezużytecznie na falach.
„Byłam kompletnie rozbita” — powiedziała później Tami.
„Miałam poważny uraz głowy i straciłam dużo krwi. Po krzyku i ogromnym szoku straciłam całą energię i skuliłam się w pozycji embrionalnej”.
Jednak nawet w obliczu żalu i dezorientacji instynkt przetrwania wziął górę.
Tami zaczęła wypompowywać wodę z kabiny. Z połamanej tyczki i sztormowego foka zbudowała prowizoryczny żagiel. Jej jedynymi narzędziami były zegarek i sekstant – to samo starożytne urządzenie nawigacyjne, którego żeglarze używali od wieków.
„Wszystkie urządzenia elektroniczne na łodzi uległy spaleniu. Nie miałam możliwości gotowania. Kuchenka była rozbita, a propan wyciekł” – powiedziała Tami w wywiadzie dla Hawaii-Tribune Herald.
Żyła na sałatce owocowej z puszki i sardynkach
Wkrótce stało się jasne, że nikt nie przybędzie jej na ratunek.
Jeśli chciała przeżyć, musiała sama się uratować.
Wyznaczyła kurs na Hilo na Hawajach – oddalone o 1500 mil.
Przez 41 dni Tami samotnie walczyła z Oceanem Spokojnym.
Jej zapasy były skromne – sałatka owocowa w puszkach i sardynki – a jej serce było złamane. Jednak nie poddała się, kierując się gwiazdami, słońcem i samą siłą woli.
„Nie zamierzałam siedzieć bezczynnie i czekać na ratunek” — powiedziała. „Byłam zajęta i nie myślałam o smutku. Dobrze, że mogłam skupić się na nawigacji; gdybym nie koncentrowała się na sterowaniu, nie płynęłabym we właściwym kierunku”.
W nocy ocean rozciągał się bez końca, piękny i okrutny zarazem. Niektóre noce miała wrażenie, że wciąż czuje obecność Richarda obok siebie.
Посмотреть эту публикацию в Instagram
„Owinęłam jedną z jego koszul wokół poduszki” – powiedziała cicho.
„Cały czas czułam jego obecność”.
Była jeszcze jedna rzecz, która ją prześladowała i martwiła.
„Moim największym zmartwieniem była woda”.
Łódź miała na pokładzie 25 galonów wody, ale Tami nadal racjonowała ją ostrożnie, obawiając się, że może nie dotrzeć na Hawaje.
„Codziennie piłam około jednej filiżanki wody. Myślę, że schudłam około 40 funtów”.
Zauważono jej zniszczony jacht
Kilka razy Tami była bliska wykrycia i ratunku. W pobliżu przepłynęły dwa statki i przeleciał nisko samolot – ale nikt jej nie zauważył.
Czterdziestego pierwszego dnia stało się coś niemożliwego – japoński statek badawczy zauważył jej zniszczony jacht tuż przed portem Hilo. Tami udało się.
Wbrew wszelkim przeciwnościom przeżyła.
Jej historia, opowieść o miłości, stracie i ludzkiej wytrzymałości, stała się inspiracją dla całego świata. Wiele lat później, po wyleczeniu się z obrażeń, napisała książkę „Red Sky in Mourning: A True Story of Love, Loss, and Survival at Sea” (Czerwone niebo w żałobie: prawdziwa historia miłości, straty i przetrwania na morzu), na podstawie której powstał hollywoodzki film „Adrift” z Shailene Woodley i Samem Claflinem w rolach głównych.

„Najtrudniejsze było zdecydowanie pogodzenie się z odejściem Richarda” – powiedziała w wywiadzie dla Chicago Tribune. „Bywały chwile, kiedy nie chciałam już żyć, ponieważ nie wiedziałam, jak mam dalej funkcjonować”.
Obecnie Tami mieszka spokojnie na wyspie San Juan u wybrzeży Waszyngtonu. Nadal żegluje, nadal czuje przyciąganie oceanu – i każdego dnia nosi mały wisiorek w kształcie sekstantu, wysadzany diamentami.
„Przypomina mi, jak dotarłam do domu” – mówi. „Uratował mi życie”.
Miliony ludzi obejrzały jej historię w filmie „Adrift” – i wielu z nich twierdzi, że już nigdy nie będą patrzeć na ocean w ten sam sposób.
Jeśli ta historia poruszyła Cię, podziel się nią – aby więcej osób pamiętało o sile miłości, odwadze i ludzkiej woli przetrwania.
